Prawie pół roku "na kartonach", dwukrotne
pakowanie i rozpakowywanie, wożenie wte i wewte.
Już teraz wiem, że przyda mi się seria sesji u
psychoterapeuty.
Następnej przeprowadzki już nie przeżyję, ewentualnie trafię
do zakładu zamkniętego.
Jako dziecko w oczekiwaniu na Święta zawsze robiłam Postanowienia Adwentowe.
A nie Kalendarz Adwentowy ;)
I w tym roku adwent zaczyna się 27 listopada, ale ja
zaczynam go od dziś.
Taka wielka ochota mnie naszła żeby COŚ
"postanowić".
Zamiast "kupię sobie" - "odmówię sobie".
Zamiast prezentu na każdy dzień - jedno nadprogramowe zadanie do wykonania.
Niepopularny temat?!!! A co mi tam :P, ale jak kształtuje
charakter ;)
Ciuchy. Skąd się ich tyle nazbierało?! Przecież połowę
oddałam, a drugą połowę wywaliłam? Skąd ONE tu wszystkie są? (i dlaczego w
większość się nie mieszczę? ). Ubranka Dzidziusia!? Malutkie śpioszki, zabawki,
butelki...... których już nigdy nie użyję (serio serio). Kartony rzeczy do
oddania szwagierkom.... Dziecięcymi ciuszkami zawalone kilka ogromniastych
szuflad!!!! Ciuchy S.'a, który wiecznie
nie ma co na siebie włożyć, a w szafie 30 koszul w identyczną kratkę i ponad 30
T-shirtów. Oj Kochani, w tegorocznym Adwencie nie zarobią na nas sklepy
odzieżowe, sieciówki ani nawet Zalando ;) Na Święta ciuchów pod choinkę też nie
będzie. (PS - tyczy się to również czapek, szalików i rękawiczek).
Kosmetyki. Z tym będzie ciężko, ale przynajmniej postaram
się ograniczyć do niezbędnych rzeczy. W sieci nazywa się to Projekt Denko ;)
więc w wolnym tłumaczeniu, nie kupię kolejnego kosmetyku zanim nie skończę
otwartego. A jest tego sporo, mimo że co
niektórzy mają więcej.
Ceramika i skorupy. Durnostojki, obrazki, wazoniki. Teraz
wiem że mam dwie półki nieużywanych szklanek i kieliszków i tyle kubków, że nie
wytłukę ich przez najbliższe 20 lat, nawet gdybym je intensywnie używała. Wiem,
że to ładnie wygląda i rączki świerzbią żeby kupić. Nic z tego... przynajmniej
do końca roku ;)
Jedzenie. Nie będę marnować i wyrzucać jedzenia. Nie chodzi
o słodycze, bo to temat który wałkuję okrągły rok, a słodycze się u nas
nie zmarnują, bo nie zdążą. Mam nadzieję
się uporządkować żywnościowo, wraz z układaniem posiłków i planowaniem zakupów
dla całej naszej trzyosobowej rodziny +
kot. Markety i dyskonty zapewne nie odczują znacznie strat z powodu mych
wyrzeczeń, ale mój portfel z pewnością.
Acha i w tym roku żadnych słodyczy na święta. Dzidziuś ma wsypkę i
parchy, a ja tyłek do kwadratu.
Papierzyska. Stare gazety. Może wy jesteście bardziej
zorganizowani w tej kwestii, ale ja jestem beznadziejna. W zeszłym roku z
Dzidziusiem na kolanach przewertowaliśmy tryliardy świstków. Może i teraz na
mnie spłynie jakieś natchnienie i olśni czeluści kartonów z dokumentami. Jeśli
nie to po prostu będę musiała spiąć pośladki.
Kończąc te przydługie wywody wracam do przewalania
zwiezionych siat ze skarbami.
klik klik, można wydrukować :) i uzupełnić we własnym zakresie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz