środa, 30 grudnia 2020

Jesień i zima .... gdzie? na działce oczywiście!

No proszę, my tu gadu gadu, a minęła już jesień i nawet nie zdążyłam napisać poradnika „co robić na działce jesienią”, więc może chociaż zdążę opublikować ostatni wpis w tym roku, w prawdzie zimowy ale jeszcze bez mrozu i śniegu.

Szybciutko zamelduję co robiliśmy od września. I na co oczywiście mam dowody w postaci jak zwykle kiepskich zdjęć. 

Punkt pierwszy. Grzyby. 

Grzyby Grzyby Grzyby Grzyby Grzyby Grzyby Grzyby Grzyby 

Ogólnie mówiąc, to zwiedzaliśmy okoliczne lasy. Hej-ho hej-ho na grzyby by się szło!



Doniesienia prasy (głownie portali branżowych) wyraźnie wskazywały na wysyp grzybów, więc z wypiekami na twarzy ruszaliśmy co weekend w plener. Szukaliśmy tych grzybów do skutku węsząc w mchu z nosami przy ziemi, lecz kosze i wiaderka w gruncie rzeczy pozostawały puste, lub pełne tylko w połowie.

A dodam tylko, że mamy taki mały koszyk wiklinowy od wielkanocnej święconki…….

Przywykliśmy do spacerów po lasach iglastych, z grubą warstwą srebrnego mchu i unoszącego się w powietrzu zapachu żywicy. Okoliczne lasy, głównie liściaste, z przewagą dębów (tudzież gdzieniegdzie brzozy),  przetykane sosnami i świerkami, to dla nas nowość.

Jest tu sporo kań (czubajek) (i są przepyszne), ale ani razu nie natrafiliśmy na kurki (pieprzniki), ani na moje ulubione koźlarze, ani na podgrzybki brunatne. Mąż twierdzi, że za to na naszej działce jest grzybnia. Prawdziwki, podgrzybki, rydze (niejadalne purchawki, muchomory i polne pieczarki) mamy swoje, a w największej liczbie występują (jednak-niestety nic-nie-warte) maślaki.

    

  

 

 









(męczące to łażenie..... moja słodka podusia, oj coś się wyrywa)


Pomimo tego, że ani razu nie trafiliśmy na „prawdziwy wysyp” i nie „nachapaliśmy się do wypęku” to nagromadziliśmy całkiem spory zapas suszu, który wykorzystaliśmy już w połowie do świątecznego bigosu. I na dodatek okazało się, że nie ma lepszego miejsca na gotowanie i smażenie niż działkowy taras!





Mając na uwadze tegoroczne doświadczenia możemy jesienią 2021 zawęzić nasz krąg polowań do dwóch-trzech konkretnych miejsc…..

Mieliśmy też jesienią nieproszonego gościa, polną cwaną myszkę, która wskoczyła do pudełka na regale i opędzlowała paczkę owsianki. Niestety po tygodniu wczasów w pudełku dostała nakaz eksmisji.

Oczywiście, zajmowaliśmy się również grabieniem stert liści.





A jak zabrakło grzybów, to moje chłopaki znalazły sobie inne hobby... kamloty.


I wiecie co … okazało się, że marchewka ma w końcu nie tylko liście, ale też korzonki i w sumie była całkiem smaczna. Natomiast nie jestem pewna czy dwie rzodkiewki wiosną, kilka groszków i to, jest wystarczająca zachęta, abym w przyszłym roku siała warzywa 😉


Ostatniego listopada sadziłam spóźnialsko cebulki czosnków, tulipanów, irysów, szafirków i nie pamiętam czego tam  jeszcze 😊 Na pomoc zatem przychodzi mi ściągawka z poczty, z portalu sadowniczy.pl (kupiłam: irysy, czosnki, krokusy, narcyzy, szafirki, śnieżniki, iksje, frezje, zawilce, jaskry, część będzie na wiosnę). Trzymajcie kciuki, żeby zakwitły!

Koniec sezonu zaś spędziłam na wkopywaniu sadzonek kosodrzewiny, bo skoro ziemia jeszcze nie zamarzła, to przecież można. Część zakupów robiłam przez portal sadowniczy.pl (te maluchy i te większe Mopsy) i ze Szkółki Borysławice (Pumilio). Wszytkie ładnie się przyjeły.

   


 

I tym optymistycznym akcentem żegnam się z Wami w starym roku jeszcze i do zobaczenia już w 2021.
Tak, to ja i jeszcze piję piwo z lokalnego browaru :) 
ale z Wasze i Nasze Zdrowie. 
Zdrowie to podstawa! 




31.12.2020
i jeszcze kilka zdjęć :)

Harce przy ognisku....







Grzyby ....
 
(znajdź grzyby na zdjęciu)


 
Takie smutne dziecko, na szczęście nie umrze z głodu w tym ciemnym lesie, bo ma chipsy.