Skończyły się największe wydatki związane z wyposażeniem
mieszkania, więc planuję sobie w lutym odpocząć również od zakupów meblowo
wnętrzarskich. Przy okazji może coś zaoszczędzę. Po pierwsze i tak nie mam weny co gdzie i z
czym, a po drugie nie mogę się dogadać ze współlokatorami co do funkcji i
przeznaczenia pewnych mebli w pewnych pomieszczeniach.
To dłuższa historia. Bo jak nie wiadomo o co chodzi to
chodzi o pieniądze. Z reguły o ich brak. Z założenia kupowaliśmy mieszkanie
takie, aby nie brać kredytu. Ewentualnie obejść się jak najmniejszą pożyczką.
(Nie żebyśmy nie mieli zdolności kredytowej, bo mieliśmy i to hohoho. To znaczy
ha ha ha .) Dlatego też metraż mieszkania nie powala na kolana. Niecałe 60m2.
Nasza sypialnia ma „aż” 12m2. No, cieszę się, że ją w ogóle
mamy.
12m2 - z czego połowę
zajmuje łóżko a drugą połowę zabudowa z szafami. Zostaje bardzo niewiele
miejsca.
Aktualnie to „niewiele miejsca” i tak jest zajęte łóżeczkiem
młodego, który niestety nie chce się od nas wyprowadzić.
Cały problem dotyczy domowego biura, a raczej biurka na
komputer. „Tak zwane” domowe biuro. Ja
nie mam czasu z niego korzystać, bo mój laptop służy najczęściej oglądaniu
bajek, natomiast S. chce tam spędzać
całe wieczory, noce i weekendy. Zasłania się nadgodzinami i dodatkową forsą,
ale ja wiem, że on po porostu miga się od obowiązków domowych. I chce jak
najmniej czasu spędzać z dzieckiem. Tak, na bank. Mi by wystarczyła mała
toaletka z miejscem na laptop i półka na segregatory, plus wygodny fotel. S.
pragnie wielkiego stołu z regulowaną wysokością, który mu pozwoli pracować w
pozycji stojącej, za bagatela …. 2,5 tysiaka. Nie wiadomo gdzie takiego grata
postawić, bo w sypialni mamy tylko wolny metr ściany, a w salonie jak wstawimy biurko
to nie będzie miejsca na sofę. Tymczasowo rolę biurka pełni stary rozkładany
stół w pokoju Dzidziusia. Kiedyś jednak młody dorośnie do korzystania w pełni
ze swojej kwatery i będzie tam miał swoje wyrko i będzie tam spał. I będzie „Won
Tatuś. Idż sobie stąd!”
Po to przecież kupowaliśmy mieszkanie.
Niestety bolączką małych i nieustawnych mieszkań jest
kumulacja wielu funkcji w jednym wnętrzu.
Z braku kasy trzeba podjąć decyzję – większy kredyt i
większe mieszkanie, czy też brak kredytu, święty spokój finansowy i mniejsze
mieszkanie (brak kasy tak czy siak). W życiu małżeńskim przyjęło się, że trzeba
spać razem i mieć jeden pokój. My czyli Rodzice nie mamy swoich osobnych pokoi,
a szkoda.
Sypialnia dla nas musi zatem być nie tylko miejscówką z
łóżkiem, musi także pomieścić pojemną garderobę, domowe biuro i kącik do
spokojnego czytania.
No i ja muszę się gdzieś zamknąć gdy mnie boli głowa.
Poniżej kilka wizualizacji naszej sypialni. I mój wielki plan, jak ją zaaranżować. Zobaczmy co z tego wyjdzie. Plan jak zwykle narysowałam w darmowym programie on-line: floorplanner.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz