Na kartonach? U rodziców?!
Nie da się. Od razu lojalnie ostrzegam.
Ja wiedziałam, że tak będzie.
Jestem typem aspołecznym, kłótliwym, niecierpliwym i
cholerycznym.
Ataki szału i napady wścieklizny to dla mnie norma, złym
spojrzeniem można mnie w sekundę wyprowadzić z równowagi i jest bum.
Wyrywam drzwi z zawiasami, rozbijam umywalki i w moim
towarzystwie pękają w mig muszle klozetowe.
Powrót do rodzinnego domu to trauma.
A Dom Moich Rodziców to oaza spokoju, ciszy i porządku.
Tzn. był…..
Do czasu……. Naszego powrotu oczywiście.
No ale sami chcieli ;)
1 maja opuściliśmy stare mieszkanie. Większa część naszych
klamotów była już przetransportowana do Teściów, którzy użyczyli nam pomieszczenie do składowania rzeczy.
Reszta był rozlokowana w piwnicy u moich rodziców.
O tym co należy spakować alby przetrwać pisałam w
poprzednich postach.
Mieszkanie miało być gotowe do odbioru w czerwcu. Myślę
sobie 2-3 miesiące ok. Może wynajmiemy coś na ten czas, ale rodzice
zaproponowali nam mieszkanie u siebie. W sumie to wydawało mi się takie
oczywiste.
Z kasą niewesoło (jak zawsze u nas), szkoda wydawać na
wynajem, skoro zaraz będzie nam brakowało funduszy na wykończenie nowego.
Dzidziuś będzie miał Babcię, która się nim opiekowała, a my
wygodę. Prawie nic nie musieliśmy ze sobą brać, tylko najpotrzebniejsze rzeczy
osobiste.
Życie „na kartonach”.
Przed wprowadzeniem się,
pomalowaliśmy „swój” pokój na kolor „Srebrna łyżeczka” i okleiliśmy mojego panieńskiego jeszcze PAX’a.
Dysponowaliśmy jedną szafą, regałem, czterema komodami
MALM, które zabraliśmy ze starego mieszkania.
Dwa regały EXPEDIT dzielnie
służyły za skład zabawek Dzidziusia. Początkowo spaliśmy na starym materacu, a
gdy kręgosłupy odmówiły nam posłuszeństwa kupiliśmy sofę. Mieliśmy też do dyspozycji swoją łazienkę.
Korzystaliśmy z salonu, kuchni, jadalni i innych udogodnień. Aha, wzięliśmy ze
sobą też pralko suszarkę.
W czerwcu okazało się, że mieszkanie odbierzemy dopiero w
sierpniu. Podczas testów instalacji wyszły pewne nieszczelności i deweloper
wykuł nam dwie ogromne dziury w podłodze.
Dopiero pod koniec sierpnia zaczęliśmy prace wykończeniowe.
Niektórym prawdopodobnie udałoby się wcześniej.
Nas przed przeprowadzką jeszcze zalało. Kolejne 3 tygodnie
opóźnienia.
Wprowadziliśmy się dopiero pod koniec listopada ;)
Nie dziwię się już, że niektóre tego typu akcje kończą się
rozwodami, lub/i długotrwałym leczeniem u psychoterapeuty,
Ale o tym napiszę innym razem.
A tu nasza szafa: gałki z Home&You, tapeta samoprzylepna z Allegro :)
A tu nasza szafa: gałki z Home&You, tapeta samoprzylepna z Allegro :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz