piątek, 9 października 2020

Wiosna na działce (kwiecień)


 Wspomniany już przeze mnie, w poprzednim wpisie, kwiecień obfitował w słoneczne dni i dość wysokie temperatury, więc mogliśmy rozwinąć skrzydła, a pracy było co nie miara. Szczególnie dla Staszka, który postawił sobie dość wysoko poprzeczkę.


Doprowadził prąd do budki kiblowo narzędziowej. 
Musiał w tym celu przeryć prawie 30 metrów, głównie pod korzeniami drzew.
Ale udało się i jest światło. Tadaaaaam. 






   
        

My (tzn ja i młody) w tym czasie świetnie się bawiliśmy, piekąc w ognisku pianki, zagryzając zupką chińską  i popijając colą.




No dobra, młody pomagał. Tu na zdjęciu widać, że miesza coś w wiaderku.
Chyba zupę z błota i liści.



I dół wykopał, całkiem spory.
Ten nasz mały pomocnik.

 

Zmiany wewnątrz.
Przed:


Po:
(dorobiliśmy się rozkładanych sof z IKEA, o których może będzie coś więcej w innym terminie ..... )
(coś nie mam nastroju, ale to u nie normalne, foch zdjęciowy)



Odwiedziny wiewiórki.


Pod koniec miesiąca Staszek zabrał się za malowanie tarasu i poręczy.








I kupił rozkładaną drabinę.

Zamontował wentylator.



Tu wzór zdjęcia idealnie nadającego się na bloga.
Rozpierducha w pełni. 
Wszystko porozwalane, co oczywiście należy uwiecznić dla potomności.


A po ciężkiej pracy wyżerka. 
Test elektrycznego grilla (polecam Tefal).

Testerka łóżeczka podczas ciężkiej pracy.
Potrzebny cieplejszy kocyk.


Tymczasem, dziękuję za uwagę. 
Niedługo relacja z maja. 
Czyli ciąg dalszy nastąpi wkrótce..........




Do zobaczenia!

Brak komentarzy: