piątek, 9 października 2020

Idzie lato (czerwiec)

 

Spotykamy się już w czerwcu, kiedy to żar powinien się lać z nieba. A tu nic.

Pan Prezes rozsiadł się wygodnie w fotelu i zaczął wydawać rozkazy :)



Zaczynamy od inspektów na warzywa, mogliśmy je zrobić wcześniej, ale nie było czasu.
Coś zaczyna kiełkować, mikroskopijne zielone listki. Mamy też własne cukinie, patisony i dynie, wkopane z domowej rozsady. 
Pod koniec czerwca doczekaliśmy się kilku koślawych rzodkiewek, ale nie powiem żebym była zadowolona z plonów.








Reszta roślinkowego szaleństwa: hortensja bukietowa Polestar, roże pomarszczone, ostróżka, lawenda, szałwia, różyczki płożące, żurawki i barwinki. Oczywiście bez ładu i składu, jeden wielki kociokwik.











I w końcu ciepło.
Początek sezonu basenowego. 
Ku uciesze Młodego. 




Metamorfoza kibelka. Z okazji rocznicy ślubu ;)
Kolor "List w butelce" wychodzi mocno turkusowy.
I nadal uważam, że umywalka powinna być stalowa,
z tej chyba nie jestem zadowolona, ale była w promocji w OBI. 
S. podłączył podgrzewacz przepływowy i mamy ciepłą wodę w kibelku!!! 
Co za luksus!





A tu gratis (tak się kończy mycie Karcherem starej drewnianej budki) metamorfoza z zewnątrz.
Kolejne wiadro farby "za milion" z Tikkurilla. Pomalowany został również sufit na tarasie.
Mamy nadzieję że wystarczy na sto lat ;)




Żarcie, żarcie, żarcie :) i jednym słowem dobra zabawa.








Brak komentarzy: