W lipcu z ciekawych wydarzeń - Mały Prezes stracił przednie zęby ;)
Drugi raz poszedł z nami na maliny. Ale uciekł z lasu bo stwierdził, że boi się niedźwiedzi.
Dorobiliśmy się eleganckiej podłogi w kibelku. I luksusowych półek.
Kupiłam lodówkę turystyczną, ale mężowi nie przypadła do gustu. Bo trzeba ją za daleko nosić do samochodu. Ale mi się podoba i można w niej schowac parówki :)
Stachu za to kupił worek na skoszoną trawę, który okazał się idealnym bujaczkiem dla młodego, po co wydwałam kasę i kupowałam mu profesjonalny kokon, to ja nie wiem.
A tu proszę jak kwiatki ładnie rosną.
Pierwsze nocowanko na działce. Ja się wymigałam od tego, niestety spędzając weekend samotnie w domu z chorym kotem. Po zdjęciach i opowieściach sądząc, było bardzo fajnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz