wtorek, 13 października 2020

Sadzonki - sklepy internetowe, co kupiłam w tym roku (i moje opinie)


Od dłuższego czasu chciałam zrobić zestawienie tegorocznych zakupów sadzonek, skoro nie chciało mi się recenzować każdej otrzymanej paczki z osobna. Obiecuję sobie, że od następnego razu nie będę lecieć jak szalona z łopatą, ale spokojnie wszystko obcykam, opiszę i zdam relację.

Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się ile sadzonek z zielskiem trzeba kupić i ile dołów wykopać, żeby zapełnić tak dużą działkę. Nie sądziłam też, że ochota na nowe sadzonki nigdy nie przechodzi. Cały czas przeglądam roślinki z rozszerzonymi źrenicami  mrucząs pod nosem, tą chę, tą też, ta będzie moja. I gdyby nie mąż studzący moje zapędy kosiarką, miałabym pewnie już kilka ładnych rabatek.


DOM I SAD  (czerwiec 2020) (wartość koszyka 246,89zł)

(realizacja zamówienia około 7 dni, nie mam zastrzeżeń ani do obsługi ani sposobu pakowania, sadzonki bardzo małe,  żeby nie powiedzieć mikroskopijne, ale kupiłam aż 12 sadzonek, z czego jedna gratis!)

Hortensje w tym roku nie zakwitły, ale się nie spodziewam, dam im czas. Zapomniałam zapisać która jest która, a etykietki zerwał mi wiatr. Bzy nie chcą współpracować, morwa jedna nie dała rady, co do hibiskusa nie mam pewności - okaże się w przyszłym roku. Bluszcz zaczaił się pod płotem i zobaczymy czy zechce ładnie się rozrastać ;)

  1. Hortensja ogrodowa Hamburg
  2. Hibiskus Blue Satin
  3. Pigwowiec japoński Red Joy
  4. Forsycja pośrednia Golden Times
  5. Hortensja ogrodowa Blue Lagoon
  6. Lilak Sensation
  7. Lilak Primrose
  8. Winobliszcz Pięciolietkowy
  9. Morwa - 2 sadzoki
  10. Hortensja bukietowa Vanille Fraise
  11. Hortensja bukietowa Sunday Fraise
  12. Hortensja ogrodowa Bouquet Rose 

(zdjęcia ze strony Dom i Sad, wstawiam w celach informacyjnych)

SADOWNICZY  (maj 2020) (wartość koszyka 234,17 zł)

(realizacja zamówienia ponad 2 tygodnie, ale nie mam zastrzeżeń bo po pierwsze pandemia, po drugie zostałam poinformowana o takim czasie realizacji, zapakowane solidnie, sadzonki zdrowe i ładne)

Mam niewielkie zastrzeżenia co do kolorów zdjęć, wydaję mi sie za bardzo "podkręcone" (ale może to kwestia ustawień monitora) i opisów kolorów, ale prawdę mówiąc nie ma to wiekszego znaczenia.... kwiaty kwitną według własnego upodobania i w różnych warunkach moga mieć trochę inny odcień. Rodendron nie zakwitł, hortensje też nie, azalia od razu straciła kwiaty. TAk jak wspominałam, nie spodziewłam się że będą kwitły od pierwszego roku. Budleja kwitła i mam nadzieję rozrośnie się ładnie. Porzeczki chyba przesadzę, reszta ma się dobrze. 

  1. Czereśnia SAM 
  2. Budleja Dawida Nanho Purple (rożowo fioletowa)
  3. Hortensja bukietowa Polestar
  4. Hortensja piłkowana Bluebird
  5. Rododendron Polarnacht (purpurowo fioletowy) x2
  6. Porzeczka czarna Ores x2
  7. Azalia japońska Babuschka (różowa pełna)

(zdjęcia ze strony Sadowniczy, wstawiam w celach informacyjnych)


Szkółka drzew i krzewów Borysławice  (kwiecień 2020) (wartość koszyka 156 zł)

(realizacja zamówienia około 10 dni, zapakowane solidnie w karton z firmowym nadrukiem, chyba najlepiej ze wszyskich dotąd zamawianych sadzonek, sadzonki zdrowe, duże i ładne, w potwierdzeniu zamówienia co prawda nie ma zdjęć, za  to jest wyraźnie napisane jak duża jest doniczka tzn pojemność, to jest bardzo na plus bo zdjęcia (duże i wyraźne i zdjęcia konkretnych sadzonek), przecież są na stronie sklepu; cena adekwatna do jakości).

Roślinki mają się świetnie, jedynym wyjątkiem jest trzmielina, którą trafił szlag, co mnie jednak nie zniechęca i będę próbowała tylko tym razem w innym miejscu :) świdośliwy pięknie rosną, kolory liści mają obędne, tamaryszki cudnie kwitły na różowo, jaśminowce się przyjeły, jałowcom chyba też przypasowało i ładnie rosną. Zdecydowanie mój ulubiony sklep z sadzonkami online!

  1. Świdośliwa Larmacka x 2
  2. Tamaryszek drobnokwiatowy x 3
  3. Jaśminowiec pachnący x 2
  4. Trzmielina europejska x 2 
  5. Jałowiec Old Gold x 2

(zdjęcia ze strony Szkółki Borysławice, wstawiam w celach informacyjnych)

Szkółka drzew i krzewów Borysławice  (wrzesień 2019) (zapłaciłam 75,50 zł)

Moje pierwsze zamówienie ze Szkółki Borysławice. I pierwsze działkowe. Roślinki mają się bardzo dobrze... z wyjątkiem bluszczu trójklapowego, który prawdopodobnie wyrżnał w pień mój mąż. Roże pomarszczone są obłędne, oczywiście nie ma takiego urodzaju kwiatów jak na zdjęciach, ale też się tego spodziewałam, więc nie mam żalu ;) 

  1. Róża pomarszczona Darts Defender
  2. Roża pomarszczona
  3. Róża pomarszczona Hansa
  4. Róża pomarszczona Moje Hammaberg
  5. Winobluszcz pięciolistkowy 
  6. Winobluszcz pięciolistkowy Egelmannii
  7. Winobluszcz trójklapowy Vetchii

(zdjęcia ze strony Szkółki Borysławice, wstawiam w celach informacyjnych)

Szkółki Konieczko (drzewa.com.pl)  (kwiecień 2020) (124,50 zł z wysyłką)
(generalnie nie mam się do czego przyczepić, realizacja szybka, wysyłka na bieżąco, sadzonki zabezpieczone i w dobrym stanie... i na dodatek większość nadal ładnie rośnie)
  1. Agrest krzaczasti Invicta (niedostepny, nadal nie mam niestety agrestu)
  2. Porzeczka czerwona Rolan (na pniu) (owoce obżarły ptaszyska)
  3. Malina Pokusa x 2
  4. Czereśnia Regina (usiałam jej dokupić koleżankę, bo jak się okazuje nie doczytałam że nie jest samopylna)
  5. Jeżyna bezkolocowa Black Satin x 2
  6. Orzech włoski (mój ulubiony)
  7. Jagoda Kamczacka Wojtek x 2

(zdjęcia ze strony Szkółki Konieczko, wstawiam w celach informacyjnych)

Oprócz wymienionych sadzonek, mam kilka ze sklepu Albamar (kupowałam je jeszcze na balkon, ale wkopałam do ziemi na działce), mam nasiona z Plumerii (i chyba nie będe ich recenzować, bo niewiele mi w tym roku wyrosło), kilka sadzonek z Obi i innych, lokalnych sklepów ogrodniczych (które są oczywiście nie opisane, bo nie zrobiłam tego od razu). 

Po dokonanym właśnie przeglądzie sadzonkowym, dręczy mnie okrutna ochota coś jeszcze dokupić.... :D

poniedziałek, 12 października 2020

Weekend działkowy.....

W myśl starożytnej zasady, jeśli masz pisać o czymś źle, nie pisz nic, skasowałam klka zdań i wkleję tylko zdjęcia tych co się w weekend bawili przednio. Ja się nie bawiłam i jedyne przemyślenia jakie mam, to cieplejszy kocyk, wełniane skarpetki i wygodniejsze miejsce do spania.

(tu na zdjęciu jest ważka, prawdopodobnie spała, prawdopodobnie snem wiecznym)

(tu pozdrowienia od rodzinki muchomorów)

(tu nasz prywatny mały muchomor)




(grabi, żeby było co palić)






(nie przepadam za dymem z ogniska, więc jak się chowam)

To żegnam działkowo do następnego weekendu o ile będę miała ochotę wyjść z domu ;)


piątek, 9 października 2020

Sobota, dzień na szmacie....

Sobotni poranek postanowiłam spędzić oddając się umiarkowanie niewyszukanym przyjemnościom. Kawka, jajecznica na śniadanie, czyszczenie kuwety, odkurzanie podłogi, trzy prania. Spacer jeśli wyjdzie słońce. Małe zakupy jeśli będziemy mieli na coś specjalnego ochotę. 
I jeśli akurat nie wyjadą czołgami na ulice i nie pozamykają nas wszystkich w domach.......
Wiecie, że przez te niehandlowe niedziele runął mój światopogląd i nadal nie mogę się podnieść. 
Sobota to był zawsze dzień na szmacie, pranie, sprzątanie, mycie okien, zmiana pościeli, szorowanie kibla. A w niedzielę mogłam spokojnie iść polansować się w galerii lub mojej ulubionej Ikea ;)
(tzn pierw Ikea, obiad, kawka, potem jak jeszcze zostały mi jakieś drobne w kieszeni mogłam kupić sobie skarpety). 
Teraz w sobotę od rana kombinuję o której otwierają Biedrę, żeby było jeszcze miejsce na parkingu. Muszę zrobić zakupy we względnym spokoju nie wyrywając innym z rąk ostatniej siatki kartofli. W międzyczasie zastanawiam się co miałam jeszcze kupić po pracy w tygodniu, a nie kupiłam bo nie mogłam dojechać do sklepu przez cholerne korki. Potem trzeba wywiesić te 3 pralki, ogarnąć bajzel, pobawić się w dom i pogłaskac kota. 
Bo w niedzielę to z rana do kosciółka, ani sprzątać nie wolno, ani pracować nie wolno (przyzwoitemu katolikowi), ani na spacer bo tylko w maseczce, ani w odwiedziny do babci bo COVID, ani do knajpy bo już i tak mi kasy nie starczy na życie, a to dopiero "dziesiąty". 
Idę sobie na sofę, podziergam szalik i mi przejdzie humor na dalsze żarty ;)

Albo wiecie co.... zamiast tego wszystkiego...... pojedziemy na działkę!!!



A to zdjęcia z wrześnowego jeszcze spaceru po dzialkowej okolicy.
Aż nie wiem czy publikować, bo od razu się zlecą tłumy spacerowiczów, a tam jeszcze jest taki spokój, cisza, ludzi jak na lekarstwo ;)






Pierwsze urodziny Działki (październik czas zacząć)

 
Może trudno w to uwierzyć, ale działka jest z nami już ponad rok. Akt notarialny podpisaliśmy 4 września 2019 i na dobrą sprawę rok później powinniśmy przyjechać z tortem, szampanem i balonami. Mam nadzieję że solenizantka się nie obrazi jeśli wyprawimy imprezkę z delikatnym poślizgiem, tzn w październiku ;)

Podsumowując krótko - w ciągu roku zrobiliśmy wszystko w kwestii oczyszczenia terenu, odnowienia i zmodernizowania naszego kontenera i tarasu, zwanego pałacem oraz domku kiblowo-narzędziowego. 

Nie zabrakło również kilku nowych kwiatków, krzaczków i drzewek, a także zakupu sprzętu niezbędnego do utrzymania posesji w należytym porządku. Brakuje chyba tylko trzeciej sztuki grabi, gdyżponieważazaliż nasze dziecko upodobało sobie grabienie opadłych liści i igieł.

Jeśli chodzi o plany na najbliższe tygodnie, to głównie interesują nas spacery po lesie, jeśli jakieś grzyby się trafią, tym dłużej i chętniej będziemy spacerować :)


W kwestii zmian, jakie można zaobserować, to niestety... chyba nie dysponuję odpowiednimi zdjęciami, na których będzie dobrze to widać. W łazience widać ogromną różnicę, ale na pozostałych fotkach to tylko trawa jest bardziej zielona ;)








Idzie wrzesień, czy to już jesień?


 Pozdrawiam wszystkie #jesieniary we wrześniu. Udało mi się nadgonić stracony czas i jesteśmy już prawie na bieżąco z działkowymi wpisami. Teraz już tylko aktualności, no przynajmniej mniej więcej. Może nawet będą bardziej szczegółowe rozważania :)

Kiedy zaczynałam pisać #działka(nie)mojehobby miałam przed oczami - siebie siedzącą na wiklinowym fotelu z Werandą i kawusią w designerskim kubku, z pomalowanymi paznokciami na stopach ;) młodego radośnie baraszkującego na zielonym trawniku, motylki fruwające nad rabatkami i Stacha z kosiarką. Werandę mam, w końcu, kupiłam trzy tygodnie temu i gdzieś wsadziłam na regał nie wiem gdzie, młody naparza badylami, motylkow nie ma, Stachu się zgadza z kosiarką. Może kupię w końcu lampiony, jako nieodzowny element stylizacji. To tyle blogerskich rozkminek.

Tymczasem, przed nadejściem prawdziwej jesieni, takiej z pizgającym wiatrem i zacinającym deszczem, Stachu postanowił naprawić dach w naszym luksusowym apartamencie. Ciekawa jestem czy zdawał sobie wcześniej sprawę z tego, ile będzie miał roboty. Dach  oczywiście wykracza poza mój zakres zainteresowań. Z dołu go nie widać, po drabinie nie łażę, na głowę mi nie cieknie. W ogóle, ja wcale nie chciałam tej działki. Każdy dodatkowy wydatek oddala mnie od wymarzonego drewnianego domku, lub innych ważnych spraw... jak urlop za granicą (na jakim nigdy nie byłam), regularne wizyty u kosmetyczki, fryzjer, kurs fotografii, rysunku, czy choćby nowe buty ;) 

Jeśli chodzi o dach, to nawet nie można zrobić porządnego zdjęcia, bo jest u góry, a my na dole. No, może sąsiedzi mogliby sobie ponarzekać na niezbyt gustowny widok z okna.


Zdjęcia z bliska - lub jak kto woli "zrób mi selfie powiedziała rdza do rdzy"....



A tak wygląda dach w trakcie robót. Dodam od siebie, że niezastąpiona jest pomoc drugiej i nawet trzeciej osoby. Gdyby nie "dobre duszyczki" w postaci pomocnych sąsiadów i dobrych kolegów, Stachu mógłby sobie palcem w bucie podłubać, a nie naprawiać dach ;) W każdym razie bardzo dziękujemy za pomoc! 








Prace wykończeniowe jeszcze trwają, ale mam nadzieję niedługo pokażę zdjęcia dachu w pełnej okazałości. 

To do zobaczenia!

Aktualizacja 28.09.2020. Wrzucam jeszcze kilka aktualnych wrześniowych zdjęć. Bez zbędnych opisów. Jesień już jest, sypią się liście i igły. Ale w tym roku we wrześniu jest jeszcze ciepło i przyjemnie.