poniedziałek, 22 maja 2017

Wywiad z Wampirem (Inspiracje na Dzień Matki cz1.)

Jestem wampirem od ponad 3 lat. Bo jak inaczej nazwać kogoś, kto nie śpi po nocach (bo mu przeszkadza chrapanie, albo ktoś go kopie), kto nie je (bo nie ma czasu), kto jest blady jak ściana i generalnie wygląda niechętnie?! Jak inaczej takiego kogoś nazwać?! No jak? Mamusia!!!!

Pamiętasz kiedy ostatnio byłaś u fryzjera? 
Tak, pamiętam, przed chrzcinami młodego, jakieś 2,5 roku. Poza tym sama farbuję włosy, ostatnio coraz rzadziej….. a odrost 3 cm to u mnie normalka… i kupuję farby w kolorze jak najbardziej zbliżonym do naturalnego, więc najbardziej widoczny jest odrost z siwymi pasmami. Zastanawiałam się już … a gdyby tak obciąż na krótko i przestać farbować? Wczoraj sama sobie nawet końcówki podcinałam. Obcięłabym też  i grzywkę, ale mam kudły  nieufarbowane. Wiocha by pewnie wyszła straszliwa. Co za porażka. Następnym krokiem jest już tylko trwała ondulacja, model na starszą pańcię.

Pamiętasz kiedy ostatnio byłaś u kosmetyczki? 
O tak, oczywiście, pamiętam. Taka atrakcja rzadko mi się zdarza. Przed powrotem z urlopu macierzyńskiego do pracy byłam na zabiegu oczyszczania, z którego wyszłam niezadowolona i wcale nie ładniejsza. Mam na półce w domu kilka peelingów, maseczek i kremów, ale żeby działały to trzeba ich jeszcze używać.

Robisz manicure, pedicure? 
A jakże. Dbam o higienę to i paznokcie obcinam i pięty skrobię przy okazji kąpieli J Kiedy ostatnio pomalowałam paznokcie? Yyyyyyy… trudne pytanie. Chyba w zeszłym roku we wrześniu na ślub kuzyna. Tydzień chodziłam z cążkami i pilnikiem, żeby mi młody ciągle nie zabierał i malowałam o północy słuchając narzekań, że zasmradzam mieszkanie. Wolę jednak mieć niepomalowane, niż obskrobane i nie mieć kiedy zmyć.

Pielęgnacja?
Myję się, golę gdzie trzeba, czasem jakiś krem wklepię jak mnie nikt nie woła, wiem, stanowczo za rzadko. Wczoraj przeczytałam na opakowaniu balsamu, że najlepiej zastosować masaż. No niedoczekanie. Ciekawe kiedy. Moje ciało zaczyna się zmieniać w galaretowatą substancję, boję się że przekroczę „point of no return”, a potem pokażą mój przypadek w tym programie ”magiczne operacje, ludzie którzy nie mogli się ruszyć o własnych siłach”. 

Zdrowe odżywanie?
Powinnam wsadzić między bajki, że to kiedykolwiek nastąpi. Jako cel stawiam sobie, że przynajmniej nie będę w nocy dopychać ciastkami i czekoladą. I znowu, że jednak zacznę od pierwszego, albo od poniedziałku. Albo że właśnie dziś zjadłam jabłko, a w zeszłym tygodniu marchewkę. To przecież jest zdrowe? ;) (No właśnie, wampiry nie jedzą warzyw)

Sport? 
Rozśmieszasz mnie. Miałam co prawda zryw poporodowy, codzienne spacery gdy młody spał w wózku były cudowne, ale  chodzenie na siłownię o 22 skutkowało kompletnym brakiem snu. Wszystko skończyło się gdy wróciłam do pracy. Teraz wygospodarowanie 20 minut na aktywność fizyczną graniczy z cudem. Oddam hantle, wystawię rower, sprzedam orbitrek.

Zachcianki?
Tak, ostatnio kupiłam sobie dywan do salonu. W przypływie namiętności kliknęłam biały. Dopiero potem do mnie dotarło, że jasny dywan przy kocie i dziecku to durny pomysł. Może nie tyle niemądry, co zbyt szalony. Chyba że ktoś lubi łapać rzygającego kota w powietrzu i zawracać go na parkiet, lub pilnować plasteliny żeby nie wydostała się z pokoju dziecięcego… i dbać, żeby soczek był pity tylko w pozycji siedzącej …w kuchni.  No strzał w kolano. Wydałam też kupę szmalu na stomatologa, bo to było Dental Spa. Ale nie wiem czy to się liczy.

Ciuchy?
Kupuję wciąż nowe i nowe, bo w stare się już nie mieszczę. Ale te zakupy w Lidlu i Biedronie, to wiecie, to nie są takie prawdziwe zakupy, dające satysfakcję. Nie liczę bielizny i skarpet. Bo skarpety całkiem mi się skończyły, a majty rozlazły do rozmiar XXL gdy je kiedyś przypadkowo wygotowałam z pieluchami.

Kosmetyki? 
Z chęcią coś bym kupiła. Najlepiej dobry korektor pod oczy, maskujący sińce i worki ;) czy make-up może jednak robić się sam? Bo synek schował gdzieś wszystkie moje pędzelki do makijażu.

Kino, teatr? 
Czekam aż młody dorośnie. Będę z nim chodziła. Zasypiam po 15 minutach filmu.

Książki? 
Kończy się na tym, że tylko kupię i schowam do szafy na najwyższą półkę, żeby moje wrony nie rozszarpały. 

Pasje? 
A idź w diabły. Z pasją to ostatnio miałam do czynienia ale szewską. Wkurzyłam się i tyle. Na siebie. 


Brak komentarzy: