Odnosząc się do mojego wpisu z grudnia „Małe ciasne ale własne”, pójdę za ciosem i na świeżo spiszę wymagania dotyczące naszego nowego
następnego mieszkania. Nie będę czekać w nieskończoność. Kiedyś przecież i tak
je kupię, no nie? Oby te marzenia się miały kiedy ziścić, bo podzieliłam się
nimi z S i widziałam siekiery w jego
oczach.
To jest tak, że kupujesz mieszkanie ślepy na wszelkie dobre
rady, ośmielę się nawet stwierdzić, że masz je głęboko w …poważaniu, a potem
jednak…… coś za skórę zalezie, codziennie dręczy i nie daje spokoju. I
nie idzie wytrzymać.
- Oddzielna kuchnia. Duża. Zamknięta. Z dużym oknem. Nie żadna tam w formie aneksu. Normalna kuchnia z drzwiami. Żeby pod oknem zmieścił się stolik a po obu stronach szafki. Tak. I bez wyspy.
- Garderoba. Konieczna. Bezapelacyjnie. Najlepiej dostępna z przedpokoju. Nie musi być bardzo duża. Może być średnio duża. Na deskę do prasowania, suszarkę do prania, walizki, sanki i zimowe ciuchy. Nie chcę tego upychać po kątach. Mieć, a nie mieć to jednak kolosalna różnica.
- Gabinet. Albo wnęka w sypialni lub salonie. Duża. Taka żeby się ją dało zamknąć drzwiami na cztery spusty. S. wstawi tam w końcu swoje upragnione biurko za 2,5 tysiaka, a ja nie będę musiała go oglądać. Tzn. biurka, bo jest brzydkie.
- Przedpokój. Długi i wąski przedpokój jest jednak do dupy. Wchodzę do szafy. Trzy osoby ubierające się przed wyjściem to już dziki tłum.
- Przestronne i ustawne pokoje. Mówiąc przestronne mam na myśli takie o powierzchni więcej niż 10m2. Nasza sypialnia ma 12. To mała kiszka. Pokój młodego ma niecałe 10. To mikro-pokój. Dla kota, a nie dla bawiącego się dziecka. I nie wmawiajcie mi, że taki mały pokój lepiej ogrzać. W sypialni też fajnie jest kiedy można przejść dookoła łóżka, a nie lewitować nad ziemią.
- Osobna łazienka i WC. Wierzcie mi, że pomysł umieszczenia toalety przy samej wannie nie jest dobry. Wiem, że często nie da się inaczej. Duża łazienka z oddzieloną strefą wc to dla mnie mus w nowym mieszkaniu. Najchętniej też osobne pomieszczenie gospodarcze z pralką i suszarką.
- Żadnych krzywych mieszkań, łamanych i koślawych ścian. Nie jest to wybitnie złe, ale męczące. W mieszkaniu gubi się perspektywę i wszystko zaczyna wydawać się krzywe.
- Duży balkon albo nawet dwa. W tym jeden przy sypialni. Albo jeszcze lepiej taras. Taaak J
- Wewnętrzny garaż przynajmniej na 1 miejsce. Na to którym ja będę schodziła z Dzidziusiem. Nigdy więcej skrobania szyb i brodzenia w błocie po kostki.
Ciągle jeszcze mam wrażenie że nasze poprzednie mieszkanie,
mimo że mniejsze, było bardziej ustawne i udało się je bardziej ergonomicznie
zaaranżować. Mimo że wymagało wyburzenia połowy ścian, mieliśmy dużą łazienkę z
oddzielonym WC i ogromną sypialnię z garderobą i miejscem na biurko. Bardzo mi
tego brakuje.
Na zakończenie dodam, że jednak, pomimo wyolbrzymienia tych wszystkich wad.... jeśli nie zdecydowałabym się na zmianę.... to nadal mieszkalibyśmy w bloku na 3 piętrze bez windy.