poniedziałek, 5 grudnia 2016

Koci punkt siedzenia - przeprowadzka

Kot istota delikatna, wątła, subtelna, eteryczna, choć futro grubości kołdry.

Nie zmyli  mnie jego wielkość, groźny wygląd i wieczny grymas pod wąsem.
Ma swoje przyzwyczajenia, lepsze i gorsze dni, jest pełnoprawnym członkiem mojej rodziny.
Nie odgadnę jego myśli, ale znamy się już tak długo, że jestem w stanie zareagować na jego potrzeby.
Przynajmniej część. Przynajmniej tak mi się wydaje.

Jeśli chcecie wiedzieć jak przygotować się do przeprowadzki z kotem, polecam artykuł na stronie Behawiorysty i Kociego Doradcy http://kocidoradca.pl. Autorka przypomina o podstawach czyli kocim bezpieczeństwie m.in. zabezpieczeniu okien i balkonów, opisuje jak ważny jest zapach w nowym miejscu, a także poczucie bezpieczeństwa i spokój przy poznawaniu innego terytorium.

Pakowanie i przeprowadzki  Igor zniósł zaskakująco dobrze, albo dobrze ukrył swoje obawy.
Zazwyczaj przesypiał całe dnie i wieczory w mniej lub bardziej odosobnionym miejscu obserwując nasze poczynania, ale założę się że kiedy nie patrzyliśmy, ciekawski wsadzał nos w każde pudło.

Wyprowadziliśmy się do babci razem z Kotem  i Dzidziusiem. Mieszkanie było Kotu dobrze znane z wcześniejszych wizyt. U Babci obowiązują pewne zasady, musieliśmy więc wstawić miski i kuwetę do małej łazienki, obowiązywał również zakaz spania w łóżku, włażenia na stół i zakaz wstępu do kuchni.


Letnie wieczory i ranki Igor spędzał na balkonie obgryzając fiołki i popijając wodą z konewki. Jesienią zaległ na parapecie i podziwiał zachody słońca.
Bardzo ucichł i właściwie zniknął nam z oczu chowając się na całe dnie za firanką w salonie. Drapał i gryzł kiedy ktoś chciał go pogłaskać.
Nie przybiegał do nas pod drzwi kiedy wracaliśmy z pracy, nie spał z nami w łóżku, omijał naszą sypialnię szerokim łukiem.
Zdarzało mu się spać tuż przy mojej twarzy tylko kiedy spalam sama na sofie, albo zwijać się w kłębek przy Dziadku (czasami nawet dał się pogłaskać).
Obecność Dzidziusia go wyraźnie drażniła i czułam, że męczy go też  całodzienna obecność kogoś w domu.

Wyprowadziliśmy się od Babci również razem, kiedy w nowym mieszkaniu wszystko już było przygotowane. Cała nasza czwórka razem. Kot w transporterku kulił się ze strachu i miauczał przeraźliwie.
Zostawiliśmy go w łazience, gdzie miał miski z wodą i chrupkami i kuwetę. Po godzinie kot zawędrował do sypialni, gdzie przesiedział kilka godzin za łóżkiem. Przemykał pod ścianami skulony. Przez noc kiedy spaliśmy zwiedził całe mieszkanie, a rano czuł się już dużo lepiej. Miski wstawiliśmy tradycyjnie na parapet w kuchni, a na sofę trafiła stara i dobrze znana kotu narzuta.


Po przeprowadzce do naszego nowego mieszkania zauważyliśmy, że wróciło do nas nasze kochane kocisko, plączące się pod nogami, rozkładające ogon na blacie kuchennym, wrzeszczące pod drzwiami kiedy wracamy z pracy, obgryzające melisę z doniczki i śpiące z nami w łóżku.
Dzidziusia nadal omija szerokim łukiem, ale mam nadzieję że chociaż on się wysypia kiedy jesteśmy w pracy. Musimy teraz jeszcze pomyśleć o nowym  drapaku.

Brak komentarzy: