W naszym rejonie wiosna zawsze zaczyna się bardzo póżno. Wegetacja rusza ślamazarnie pod koniec kwietnia, jakaś zaspana taka jakby przed poranną kawą. Gdy na południu kwitną bzy, to u nas dopiero zaczynają kwitnąć forsycje. Gdy tam kwitną magnolie, u nas wschodzą krokusy. W tym roku to chyba dobrze, bo właśnie wróciły przymrozki. Jak w tym przysłowiu, że kwiecień plecień, z tą różnicą że mamy znacznie więcej zimy niż lata!
Okolice naszego jeziorka nadal zarośniete krzaczorami i błotniste. Pierwsze promienie wiosennego słońca rozgrzały podgniłe trawy i unosi się woń o wątpliwym uroku. Kolejny raz dyskutujemy z mężem o niesamowitej ilości śmieci, szkła, plastikowych butelek, pustych opakowań, którą ludzie zostawiają w takich, nawet bardziej oddalonych od szlaków turystycznych miejscach. Mało tego, leżą tam szczątki rozbitych samochodów, tapicerki i nawet mebli. Jest kilka fanjnych miejsc przy brzegu, które po oczyszczeniu z zarośli i trzcin nadawałyby się doskonale na kąpielisko. Niestety to nie jest nasze prywatne jezioro.
Kiepski ze mnie fotograf, niestety. Ile razy bym chciała zrobić fajne zdjęcie na naszej działce, to jakiś chwast mi włazi w kadr, albo suche liście, albo płot, albo mąż się snuje w gumiakach. Tymczasem mam kilka własnych krokusów oraż śnieguliczek. Czekam na dalszy ciąg tej wiosny i obym w maju się jej doczekała.
Spring always starts very late in our region. Vegetation beginss sluggishly at the end of April, kind of sleepy, as if before morning coffee. When lilacs bloom in the south, forsythia is just beginning to bloom here. When magnolias bloom there, crocuses emerge here. This year it is probably a good idea, because the ground frosts have just returned. As in this proverb, "April braids", with the difference that we have much more winter than summer! (ne’er cast a clout till May be out)
The surroundings of our lake are still overgrown with bushes and muddy. The first rays of spring sun warmed the rotten grass, and there is a scent of doubtful charm. Once again, we discuss with my husband the incredible amount of rubbish, glass, plastic bottles, empty packaging that people leave in places, even more distant from tourist routes. Not only that, there are the remains of crashed cars, upholstery and even furniture. There are a few fancy places by the shore that, after being cleared of brush and reeds, would be perfect for a bathing beach. Unfortunately, this is not our private lake.
I'm a lousy photographer, unfortunately. How many times I would like to take a nice photo on our plot, a weed crawls into the frame, or dry leaves or a fence, or my husband is wandering around in rubber boots. Meanwhile, I have a few crocuses and snowballs of my own. I am waiting for the rest of this spring and may it be soon in May.